11.08.2013 22:13
Bo wszyscy motocykliści to mordercy
Miałem w ostatnią sobotę przyjemność towarzyszenia bliskiemu druhowi w imprezie inicjacyjnej i tu mam problem z nazewnictwem, bo niektórzy powiedzieliby wejścia w wiek starczy, jednak ja wolę myśleć, że zostania mężczyzną. Bo ciężko o przyprószonym czterdziestoletnim byku mówić chłopiec. Zatem stosując ten model, do czterdziechy mówimy o chłopakach, a później (niestety) o mężczyznach. Gdyby ktoś miał obawy, że po tym feralnym momencie jest jakoś inaczej, to spieszę z uspokajającymi zapewnieniami – nic się nie zmienia, rozumu nie przybywa, odkręca się tak samo, za dupami człowiek ogląda się tak jak wcześniej…
Nie o tym jednak miało być.
Zatem impreza u szacownego jubilata. Wszystkie niezbędne elementy są. Jest wódka, tort, muzyka, ciepłe i zimne przekąski, jest miła atmosfera, złośliwe śpiewanie solenizantowi żeby żył sto lat, jest też wódka, no i oczywiście goście. A goście, jak to goście, sortu różnorakiego… Są tacy i owacy. I jest pośród nich gość Marian. Cóż można o Marianie powiedzieć? Ot przeciętny przedstawiciel klasy pracującej w wieku średnim. W towarzystwie wygadany, zabawny, potrafiący rzucić rubasznym żarcikiem, znający się na wielu rzeczach i zdanie na wiele tematów posiadający też. No może z Marianem nie zostalibyśmy najlepszymi przyjaciółkami, ale na towarzysza wieloboju, składającego się z wielokrotnego podnoszenia 25 gramowych ciężarków na wysokość ust, nadawał się wspaniale. I był na tejże imprezie mój przyjaciel Darek (też motocyklista), z którym dzień wcześniej biliśmy rekordowe prędkości przelotów po takiej jednej, polnej drodze.
Czas i wóda płynęły równym strumieniem. Dyskutowaliśmy, zmieniały się tematy i w końcu stało się, to co stać musiało, zaczęliśmy opowiadać o moto wygłupach dnia poprzedniego. Marian, który do tej pory bardzo aktywnie uczestniczył w dialogu, spurpurowiał i wskazując na nas palcem wysapał – Bo wy motocykliści, to wszyscy jesteście mordercy! Jeździcie jak chcecie, łamiecie przepisy i zabijacie niewinnych ludzi… Rzuciliśmy się do prostowania, że to nie tak, że to, że tamto, ale Marian już nie słuchał, przechylił kieliszek i na odchodne złożył nam życzenia – Mam nadzieję, że się k… pozabijacie, a w ogóle, to spierdalajcie!
A teraz na poważnie. Sprawdziłem, naszemu Marianowi żaden motocyklista nie odebrał w wypadku bliskiej osoby, zatem to jeden z tych Marianów nienawidzących motocyklistów dla zasady. I boję się (a w sumie wiem), że tych Marianów jest wielu, a imię ich Legion…
I nie ma znaczenia ilu Moto Mikołajów, ryzykując zdrowie i życie na śniegowym syfie, przejedzie ulicami miast w grudniu. Jak również nie ma znaczenia ilu Moto Dawców odda krew zamiast nerek w ogólnopolskiej akcji, zawsze będziemy dla Marianów złem wcielonym. Bo Mariany wiedzą lepiej, że wszyscy motocykliści to mordercy. I w zasadzie nie da się wymyślić niczego, co by ich przekonało, bo Mariany wiedzą lepiej i już…
I zawsze gdy wsiadam na „Zielonego” i mam śmigać po asfalcie, proszę Tego Co Nas Wymyślił, żebym nie spotkał na swej drodze Mariana, bo z Marianem nie da się dyskutować, zarówno przy wódce, jak i na drodze. Daj boże, że Marian ograniczy się do wyprostowania palca na powitanie. Wiadomo palec z kliku metrów krzywdy nie zrobi, ale spotykałem na asfalcie Marianów hamujących lub zajeżdżających drogę w taki sposób, abym miał problemy. I pewnie wielu motocyklistów takich Marianów spotkało i spotykać będzie. I nie ma się co łudzić, że problem zniknie po jednej, dwóch, czy stu akcjach edukacyjnych. Bo Mariany są odporne na edukację i nie słuchają, bo wiedzą lepiej, że każdy motocyklista to morderca…
I na koniec życzę sobie i Wam jak najmniej bliskich spotkań z Marianami. A jeśli już, to tyle szerokości i przyczepności, aby takiego Maria dało się objechać i zostawić daleko za tylnym kapciem. A, że będzie, tej malejącej sylwetce na dwóch kółkach, wygrażał i wyzywał od morderców? No takie już Marianowe prawo…
Komentarze : 7
A ja mam sposób na "Marianów" i dysputy z nimi. Przy świadkach mówię takiemu możliwie poetycko dosadnie, gdzie może sobie wsadzić swoją opinię, a następnie uprzejmie proponuję, aby udowodnił, że nie jest debilem.
Nawrócić nie nawrócę, ale mam ubaw.
Powszechne są też Marianny... Większość kobiet, gdy dowiaduje się że jeżdżę na motocyklu reaguje słowami "Ale jesteś odważna, ja to bym się bała" (jakby bycie motocyklistką oznaczało dokładnie to samo co bycie miłośniczką spacerów po linie nad przepaścią bez zabezpieczeń). Ale są też takie, które natychmiast reagują dziwną agresją. Nie rozumieją i nie da się im wytłumaczyć, że trzymanie się sztywno przepisów drogowych nie jest jednoznaczne z bezpieczną jazdą, że ani nie jest warunkiem wystarczającym, ani koniecznym. Ale to zbyt wysoki poziom abstrakcji, który Marianny przerasta. I potem dziwią się jak "nagle" wyprzedza je motocyklista "pędzący z ogromną prędkością" i bezczelnie odrywający je tym "nagłym" manewrem od niezwykle interesującej konwersacji telefonicznej z koleżanką i zmuszający do skupienia się na chwilę na drodze. Motocyklista, którego oczywiście wcześniej w ogóle nie widziały (no bo niby jak skoro był z tyłu) i nie wiedziały, że jadąc przy lewej krawędzi uniemożliwiały mu od dłuższego czasu możliwość wyprzedzenia. Bo po co patrzeć w lusterka skoro jedzie się zgodnie z przepisami, po co myśleć, zwracać uwagę na to co dzieje się na drodze, przewidywać, skoro wystarczy bezmyślnie jechać do przodu i tylko trzymać się kilku zapamiętanych z kursu na prawo jazdy zasad (oczywiście nie wszystkich bo już np. wiedza jak poruszać się na rondzie i kiedy dawać kierunkowskazy im jakoś umknęła). Zawsze takie Marianny kończą rozmowę "bo wy tak szybko jeździcie, że ja was nie widzę w lusterku". Obyśmy nie mieli przyjemności bliskiego spotkania z suvem takiej Marianny na drodze.
Co się dominik1980 dziwisz, że nic nie zrozumiał. Przecież właśnie przyjmowali go do policji... wiem, że pojechałem kolejnym stereotypem, ale tak jest, że rzucają się w oczy szybcy motocykliści i głupi policjanci. To, że większość motocyklistów jeździ sensownie i mniej więcej tak samo jak samochodziarzy to inna sprawa. O policjantach się nie wypowiem.
Niestety zawsze się znajdzie "ktos" kto lepiej wie, wszędzie ma znajomych, zna się na wszystkim i nie ma z parszywcem dyskusji.
Recepta: omijać szerooooookim lukiem, ewentualnie pokiwać glową i skończyć temat.
My Polacy tak mamy, na wszystkim się znamy:-))
Wydaje mi się, że jedynie kieliszki dwudziestogramowe - przynajmniej w lokalach - spełniają unijne normy, a z Marianami się po prostu nie wdaje w dyskusję, choć mogę się mylić.
jak się przy ognistej wodzie rozmawia o "Polityce", to takie są właśnie efekty. Temat należało skończyć tak szybko jak to możliwe i nie próbować innowiercy nawracać
Gadałem kiedyś z kuzynem (też motocyklista) z takim Marianem. Marian wtedy przyjmował się do policji i z wściekłością w oczach i pianą na ustach opisywał nam jak będzie nas tępić. Mimo tego że wtedy rozgorzała potężna dyskusja, Marian nic nie zrozumiał.
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Na wesoło (2)
- Offroad (1)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (2)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)